Dzień 2. Transsib

PODRÓŻ ŻYCIA. Transsib

Poprawka. Internet nie rabotaet. Wpisy robię offline, przynajmniej do momentu uporania się z problemami. „Wsja Rossija budu rabotać Internet” mówili. Kłamali, źli ludzie :)

Poprawka druga. Kłamałem. Tzn. nieświadomie. Internet rabotaet, trzeba było zresetować tableta :)

Jedziemy, jedziemy i powiem Wam, że zero szału. Ot, widoki za oknem jak w PKP relacji Rzeszów – Kraków. Drzewa, lasy, czasem jakieś drewniane domki.
Nikt się za specjalnie nie integruje, turystów nie ma w naszym wagonie w ogóle. Za to klimat robią rosyjskie hity ludowe lecące z nieściszalnego głośnika. Wziąłem ze sobą swoją muzykę, ale w tym pociągu chyba jej nie posłucham.
Babuszka z miejscówki naprzeciw kręci głową, że mam jakiegoś pieprza nad okiem. Ja jej na to, że ona ma na obu uszach też takie pieprze. Ona mi na to, że się ubrudziłem na ramieniu.
Wygrała.
Żeby mnie dobić, dodaje: „patrz, mam tyle lat i tak wyglądam, jak widać. Wyobrażasz sobie, jak wyglądałabym jeszcze z wybrudzonymi tak rękami?”

K.O.
I weź tu poszpanuj kolczykami i tatuażami.

Za nami stacja Szachunija. I pierwsze starcie z prowadnicą. Korzystając z 20 min postoju poszedłem kupić piwo (nota bene po 45 RUB za sztukę :(. Wchodząc z powrotem do wagonu, wg konduktorki, wykazałem się za dużą ostentacją, tzn. nieodpowiednio „schowałem” butelki. W sumie, to reklamówka była czarna, nieprzeźroczysta, nie wiem o co jej chodziło. Może o to, że szkło brzękło że dwa razy? W każdym razie ochrzan zebrałem :)
Ogólnie chodzi o to, że alkoholu pić i fajek palić oficjalnie w pociągu nie wolno. W praktyce wygląda to tak, jak z seksem w Polsce: uprawiają wszyscy, ale tak naprawdę to nikt, bo to jest be.
A weź się głośno przyznaj, to odsądzą cię od czci i wiary :)
To co, wyciągamy ręcznik, zakładamy na butelki i… do później :)

PODRÓŻ ŻYCIA. Transsib

No Comments